Jak zostałam SYRENĄ?
-
Odsłony: 863
Krótka historia jak spełniłam swoje (i jeszcze kilku osób) dziecięce marzenia.
Moja historia zaczyna się na lotnisku w Katowicach przed wylotem na safari. Po spotkaniu z Basią zaczęłam jej opowiadać jaki prezent wymyśliłam dla swojej 27-letniej przyjaciółki, która miała dolecieć do nas za tydzień… kupiłam jej syreni ogon z monopłetwą. Myśląc, że Basia zacznie mi dogryzać, dorosłe kobiety z zabawkami dla dzieci, ona oznajmiła mi, że ma dwa dodatkowe ogony. Oczy mi się zaświeciły i już wtedy wiedziałam – to safari będzie magiczne.
Rozemocjonowana czekałam na dzień urodzin, żeby móc wręczyć prezent, ale też sama przeżyć to pierwszy raz. Nie muszę chyba mówić, czy prezent się spodobał. Reszta ekipy patrzyła na to trochę sceptycznie, podśmiechując się z nas. Nastał dzień spełniania syrenich marzeń. Najpierw próba pływania w monopłetwie, już wtedy po skoku do wody poczułam wszechogarniającą ekscytację i dziecięcą radość. Próba okazała się sukcesem więc nadszedł czas na gwóźdź programu – pełny syreni ogon.
Czy wspominałam, że spełniło się nie tylko moje marzenie? Pewnie 10 razy w tej historii.
Ale wszystko jest możliwe na safari z SeaTreasure.
Bo tam spełniają się nie tylko marzenia, ale też odkrywamy te, o których nie mieliśmy pojęcia.
Zostanie syreną nie ma określonego wieku ani płci :) Warto spróbować tego bajecznego przeżycia!